Lover-rover

No matter who broke your heart and how long it will take to heal it…
You wouldn`t pass through it without your bike… Just keep spinning!
O mojej pasji do 28 calowych kół i czerwonej owijki. Blog o mojej szosie.

W Parku Ojcowskim

Pójść spać o 22? Niedopuszczalne, nie do pomyślenia! Za wcześnie, przecież zawsze jest jeszcze tyle do zrobienia. Ale jednak przytrafiło mi się to wczoraj. Zmęczenie wzięło górę i zadecydowało za mnie. Nie ma nic złego, co by! Dzięki temu dnia następnego wstałam kilka minut po 7 (to nie trudne jeśli nie trzeba iść do pracy a czemu jest zawsze tak bardzo trudne, kiedy trzeba do niej iść?). O 8 byłam już gotowa, koła napompowane, woda w bidonie. Znalazłam trasę na Bikemap, spisałam szczegóły na kartce i fru! (niestety, tak właśnie wygląda mój GPS – kartka i długopis). 15.08 czyli święto, czyli mniejszy ruch na ulicach, to dobrze. I tak było. Pielgrzymki ludzi idących do kościoła i niosących polne kwiaty witały mnie od samego rana. Pojechałam Łokietka, Piaszczystą i na Giebułtów.  O ile w Giebułtowie było pod górkę (niewielką, maciupeńką), to jeśli jest pod górę, to wiadomo, że potem jest nagroda. Zjazd z Giebułtowa był szalony, szybki, równy! Ulicą Orlich Gniazd prosto na Prądnik Korzkiewski. Wszystko zgadzało się z opisem z Bikemap, nawet maleńka ulica, którą spisałam – „Brzozowa” była potrzebna – prowadziła prosto do lasu, i gdybym nie wiedziała, że trzeba tamtędy jechać, nie wiem czy bym się odważyła. Pojechałam – trochę żwirem, trochę wybojami, ale skoro bikemap tak nakazał, a nie było konkurencji dla tego drogi, to cisnęłam. Kiedy jeszcze zobaczyłam znak drogowy rower/człowiek – pomyślałam – Super! – czyli nawet będzie ścieżka rowerowa. Bardzo się pomyliłam. Ścieżka była, owszem, przez gęsty las i drogą iście lesisto-wyboistą z 2 bardzo stromymi zjazdami. Nie muszę dodawać, że to nie była droga szosowa;) Bulls do ręki i pieszo schodziłam. Dla fanów MTB – super zjazd. Szkoda, że osoba, która umieściła tą trasę na Bikemap nie dodała komentarza o tym odcinku drogi. Szczęśliwie nie był on długi. Ale jak się wchodzi w las, to skąd wiedzieć kiedy się skończy? Miałam małego stracha. Jak usłyszałam przejeżdzające auto, odetchnęłam. Wróciłam na szosę. I zaczęła się bajka. Żółte pola, co rusz wynurzające się wielkie wapienne skały. A to ukryte, a to dumnie się prężące. Zaczął się Ojcowski Park Narodowy. Świeżość i ucieszone oko. Do Ojcowa już nie pojechałam – drogą którą miałam jechać wg planu była zamknięta – znak ślepej uliczki i podpis: „Brak dojazdu do Ojcowa”. Gdybym miała GPS`a, mogłabym próbować a tak z moim absolutnym brakiem orientacji w przestrzeni, zaniechałam. Wyjechałam na Biały Kościół (był pyszny podjazd) i potem prosto na Kraków przez Modlnicę i Zabierzów. Ponad 50 km zjedzone.

A po rowerze – czas na malamuting;) Tym razem wybraliśmy się na Bielany i Kopiec Piłsudskiego, mijając zoo. Kiedy Albus wyczuł dzikie koty oszalał ze strachu. Ledwo dało się go utrzymać. We dwoje go uspokajaliśmy. Potem podziwiał słonie z daleka, żeby na koniec przywitać się z wilkami.

To był fajny dzień.

Biało-żółto-zielono.

Biało-żółto-zielono.

 

Quiz - znajdź rower na załączonym obrazku.

Quiz – znajdź rower na załączonym obrazku.

 

Kaplica pod Łaskawcem. Nie było jej długo widać, a tylko słyszeć dało się głośne dzwony o 10 rano. Pośród lasów, daleko, w głębi stoi Dom Rekolekcyjny Zmartwychwstańców.

Kaplica pod Łaskawcem. Nie było jej długo widać, a tylko słyszeć dało się głośne dzwony o 10 rano. Pośród lasów, daleko, w głębi stoi Dom Rekolekcyjny Zmartwychwstańców.

 

Kaplica pod Łaskawcem. Nie było jej długo widać, a tylko słyszeć dało się głośne dzwony o 10 rano. Pośród lasów, daleko, w głębi stoi Dom Rekolekcyjny Zmartwychwstańców.

Kaplica pod Łaskawcem. Nie było jej długo widać, a tylko słyszeć dało się głośne dzwony o 10 rano. Pośród lasów, daleko, w głębi stoi Dom Rekolekcyjny Zmartwychwstańców.

 

A w tle jura.

A w tle jura.

 

Ciągnie.

Ciągnie.

 

Jesteśmy już prawie na Kopcu J.Piłsudskiego.

Jesteśmy już prawie na Kopcu J.Piłsudskiego.

 

 

 

 

 

 


Komentarzy: 2
  1. Przemek napisał(a): 16 sierpień 201307:19

    Bardzo ładne. Szczególnie „ucieszone oko” wpadło mi w oko… No i mnie też się kiedyś skończyła ulica, i trzeba było przez las. Ale w nagrodę dopadł mnie potem deszcz…

  2. marylapersona napisał(a): 16 sierpień 201307:38

    Właśnie…Przygoda zaczyna się zwykle za znakiem – Brak dojazdu…;) Może następnym razem się skuszę;)

Zostaw swój komentarz

Unable to load the Are You a Human PlayThru™. Please contact the site owner to report the problem.